poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 6

*Weronika*
Obudziłam się i kiedy rozejrzałam się po pokoju wszyscy jeszcze spali, a przez okno wpadało do środka pełno promieni słonecznych. Zapowiadała się piękna pogoda. Wstałam z łóżka, była 7:40 więc już po ciszy nocnej. Postanowiłam iść na krótki spacer, błyskawicznie się umyłam i ubrała. Miałam ochotę przejść się po lesie, tam było tak uroczo, cicho i spokojnie. 

Słychać było tylko szum morza i delikatny śpiew ptaków. Szłam sobie jedną z leśnych dróżek. Nagle usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Natychmiastowo się odwróciłam.
- Przestań mnie straszyć, to nie jest śmieszne ! - krzyknęłam, a wtedy zza drzewa wyjrzał Niall uśmiechnięty od ucha do ucha. Jak nie zakochać się w takim uśmiechu, no ja się pytam. 
- Ooo to ty Niall. Dlaczego się za mną skradasz, a nie podejdziesz ?
- Noo... Tak jakoś chodziłem sobie i zobaczyłem Ciebie, ale nie chciałem przeszkadzać. 
- No co ty ? Nigdy nie przeszkadzasz. - powiedziałam po czym razem przez chwilę chodziliśmy po lesie. 
- Dlaczego takie gwiazdy jak wy wybrały się na wakacje do Hiszpanii ? 
- Właśnie dla tego ... - mówił wskazując na kolorowego ptaszka na drzewie. 
- Że tu jest spokój, natura, cisza i w ogóle taka przyjazna atmosfera - uśmiechnęłam się do niego wpatrując się w jego duże, błękitne oczy. 
- Masz rację, u nas w wakacje też jest pełno ludzi, aż nie przyjemnie.
- A skąd jesteś ?
- Z Polski, a dokładnie z Warszawy. Obie jesteśmy bo Karolina też - i w momencie kiedy wspomniałam o Karolinie westchnął głęboko i popadł w zadumę, jakby o czymś marzył. Zrobiło mi się trochę głupio, ale cóż chłopaków nie zrozumiesz. Zaczęliśmy zawracać w stronę domku, bo za chwilę miało być śniadanie. 
- Nie sądzisz, że dobrze tu gotują, wczoraj była pyszna kolacja, nie mogę doczekać się śniadania, - stwierdził Niall, wyrywając mnie przy tym z zadumy. 
- Szczerze, nie zwracam tak bardzo uwagi na jedzenie, ale może masz rację - kiedy doszliśmy na schodkach siedziała Karolina. Niall na jej widok się strasznie ucieszył. Chciał chyba coś powiedzieć, ale w tej samej chwili oani zawołała nas na śniadanie. 

*Karolina*

Podczas śniadania obserwowałam z uwagą zachowanie Vicki, cały czas się rumieniła uśmiechając się przy tym do Zayna. Dłużej bym na nią patrzyła ale Kate zaczęła rozmowę. 
- Mam nadzieję, że dziś pójdziemy na plażę, jest przecież idealna pogoda. - wszystkie się z nią zgodziłyśmy. Nagle nieoczekiwanie pisnęła Sue. 
- I wtedy zobaczymy chłopców bez koszulek i w samych kąpielówkach !
- A ty tylko o tym myślisz !  Zero radości z otoczenia. - ku naszemu zaskoczeniu powiedziała pełnym stanowczości tonem Rose. 
 - Ej... No ale czy wy tak nie sądzicie, przecież to normalne marzyć sobie o 5 przystojnych chłopakach bez koszulek... - wszystkie patrzyłyśmy na nią z miną typu "skończ, bo jesteś nudna", więc postanowiła zamilknąć. Kiedy wychodziliśmy ze stołówki pani powiedziała, żeby przygotować się do pójścia na plażę bo za 20 minut idziemy. Wyciągnęłam z walizki kostium jednoczęściowy w panterkę i poszłam do łazienki się przebrać. Po chwili byłam gotowa. Właśnie szukałam jakiegoś odpowiedniego ręcznika kiedy Vicki wleciała do naszego pokoju. 
- Macie krem do opalania ? Ja chyba zapomniałam, przeszukałam całą walizkę i nic. 
- Spokojnie wiadomo, że Ci pożyczymy, każda z nas ma, a jaki używasz ?
- Chyba... 45
- Trzymaj, oddasz mi na plaży - Rose podała jej krem, Wszystkie byłyśmy już gotowe. Weronika zaproponowała żebyśmy zaczekały na dworze. Chwile po nas przyszła Kate i Sue. Czekałyśmy jedynie na Panią i chłopców. Nie dali długo na siebie czekać i w momencie gdy pojawili się w drzwiach domku, wszystkie dziewczyny cicho pisnęły. Ja starałam zachowywać się normalnie, ale jednak gdy zobaczyłam tors Harry'ego wstrzymałam oddech. Sytuacja była dość napięta dopóki Louis nie poślizgnął się na klapku i spadł ze schodów. 
- Nic Ci nie jest ?! - wszyscy zawołali równocześnie, a Liam pomógł mu wstać. 
- Ał... Nie no oprócz obitego tyłka czuję się świetnie. - zaczęliśmy się śmiać, a wtedy przyszła nasza pani. 
- Coś się stało ?
- Nie, nie w ogóle, jestem w formie - powiedział sarkastycznie Louis masując się po plecach. 
- Aaa, to dobrze, to możecie już iść pływać lub się opalać. - powiedziała po czym wzięła leżak rozłożyła go i położyła się  zapominając o wszystkim. 
- Zayn, idziesz pływać ? - zapytała Vicki.
- Hahaha on by chciał uwierz, ale no... Jakby to ująć... No nie umie, a gdybyś zaczęła się topić to nie da rady Cię uratować hahaha... - wybuchnął śmiechem Niall.
- Wcale nie ! Uczę się i jestem na dobrej drodze, więc spadaj - oburzył się Zayn. 
- A no tak, a więc pora na kolejną lekcję - powiedział Harry zaciągając go do wody. 
- To my przepraszamy - dodał. Spojrzałam na Vicki, wyglądała na oszołomioną i lekko zawiedzioną, mimo to na jej twarzy wkradł się delikatny uśmiech. Rozłożyłam się na ręczniku i nasmarowałam kremem. Chłopaki wygłupiali się w wodzie, Kate i Sue pływały dalej, Vicki i Rose też się opalały, a Weronika z zawziętością pompowała małą, niebieską, gumową piłkę. Przymknęłam oczy, starałam się rozlużnić i o niczym nie myśleć, ale właśnie w tej chwili poczułam nad sobą postać z której ociekała woda. 
- Idziesz może popływać ? - zapytał chłopak z kręconymi włosami.  
- Am... Wiesz chciałam się na razie poopalać, może za chwilę - powiedziałam, jednak po chwili pożałowałam mojej odpowiedzi, ponieważ chłopak momentalnie posmutniał i odszedł. 

*Weronika*
Niall cały czas obserwował z wody jak usiłuję nadmuchać tą piłkę, ale mi nie wychodzi. Podśmiewał się ze mnie, ja reagowałam na to wymuszonym oburzeniem, bo w rzeczywistości mnie to bawiło. W końcu do mnie podszedł i pokiwał z politowaniem głową. 
- Oj... chyba Ci pomogę, no zaraz się udusisz. - odetchnęłam kiedy odjęłam piłkę od ust i podałam blondynowi. Już za parę minut piłka była gotowa. 
- Dziękuję... To co pogracie z nami w piłkę ? - zapytałam głośniej. Na to pytanie z wody wyszli Zayn i Louis, oraz Kate u Sue. Vicki razem z Rose wstały z ręczników. 
- To jak gramy ?
- Normalnie, po prostu odbijamy do siebie i staramy się żeby piłka nie spadła na piasek. - wszyscy ustawiliśmy się w kółku i zaczęliśmy zabawę. 
- Ej no ale podawajcie też mi ! - krzyknął Zayn, na co Vicki odbiła w jego stronę waląc go w głowę. 
- Aaa... Dzięki za szybką reakcję. 
- Nie ma za co. Powiesz kiedy znów będziesz chciał. - odpowiedziała szczerząc się do Mulata. Graliśmy tak jeszcze dobre 10 minut, kiedy Sue podała do mnie piłkę, jeśli można to tak nazwać. Miała być do mnie, ale poleciała w innym kierunku. Za wszelką cenę chciałam ją złapać, biegłam do tyłu i nie zauważyłam jak wpadam na Nialla i go przewracam. Oczywiście musiałam upaść prosto na niego. 
*********************************************************************************
Następny rozdział pojawi się 10. Chciałybyśmy podziękować za 1000 wejść ! :D Macie jakieś plany na wakacje ? My wyjeżdżamy razem do Zakopanego :) Tak się cieszymy, że to już wakacje. Do zobaczenia 10 lipca :D A i jeszcze jak chcecie być informowani to napiszcie jak sie z wami skontaktować :) Klaudia&Ania



piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 5

W pokoju było 5 chłopaków w tym trzech bez koszulki! Nie przyglądałam się im dokładnie po prostu mnie zamurowało.
- Aaaaaa.... - nie potrafiłam nic z siebie wykrztusić.
- Karolina, zacięłaś się? Sorry dziewczyna nie przywykła do takich widoków. Po prostu pomyliłyśmy pokój. To paa. - powiedziała.
- Chodź kretynko. - dodała ciszej po czym chwyciła mnie za rękę i wyszłyśmy. Kiedy w końcu dotarłyśmy do swojego pokoju, wciąż nie mogłam się otrząsnąć.

 
Nie żebym nigdy nie widziała chłopaków, ale po prostu się nie spodziewałam. Nie zwracając na nic uwagi rzuciłam rzeczy na łóżko w kącie pod oknem i się odwróciłam.
- Aj! To ty, będziesz z nami w pokoju?
- Tak.
- odpowiedziała nieśmiało Rosa.
- Myślisz, że tamte dziewczyny o nich wiedzą? - zapytała Werka.
- Nie wiem, ale pójdę im powiedzieć.
- O czym?
- wtrąciła Rosi.
- Wiesz, że w sąsiednim pokoju jest 5 chłopaków?
- Jak to! Ciekawe skąd są
. - powiedziała i wróciła do rozpakowywania się. Ja natomiast postanowiłam powiedzieć dziewczyną o naszych nowych kolegach. Otworzyłam drzwi i kiedy zrobiłam krok poczułam że na kogoś wpadłam. Był to jeden z chłopaków. Miał brązowe, dość długie kręcone włosy.
- Omg, co Ty robisz? Czy wy macie zwyczaj chodzić bez koszulek?! - krzyknęłam.
- Ja... no głupio wyszło więc przyszedłem się przedstawić, jestem Harry Styles. - powiedział chłopak z "burzą włosów" czerwieniąc się przy tym.
- Miło nam, a teraz daj mi przejść - ominęłam go i ruszyłam do dziewczyn, ale w tym czasie wyszła pani i kazała nam się zebrać przed domkiem. Wszyscy po chwili znaleźli się przed domkiem, tuż przy lecie. Pani zaczęła.
- Dziewczyny zapomniałam wam powiedzieć, że jeden pokój jest zajęty, ale chyba nie miałyście problemów. - wtedy cała 5 patrzyła na nas i wybuchnęła śmiechem.
- Chcę, jeszcze dodać, że śniadania będą o 8:30 obiady o 13:30, a kolacje o 19, to tyle na razie macie czas wolny.
- powiedziała i wróciła do siebie, niestety jej pokój był naprzeciw naszego. Postanowiłam się przejść, ominełam wszystkich i zeszłam na plażę.


 Było cudownie, ciepły piasek pod nogami i delikatna bryza znad morza. Usiadłam na kamieniu, oparłam się i przymknełam oczy, ale już za chwilę podeszły wszystkie dziewczyny i chłopaki.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że są tu jacyś chłopacy? - powiedziała z pretensją w głosie Vickie
- No cóż, nie zdążyłam, ale .. czy to jakiś straszny problem?
- Dobra dziewczyny, nie kłóćcie się o nas co? To żeby było wyjaśnione to my się przedstawimy.
- powiedział chłopak o anielskiej twarzy. Był naprawdę słodki, a kiedy zerknęłam na Weronikę stwierdziłam, że nie spuszcza z niego wzroku.
- A więc ja jestem Louis, to jest Harry, Niall, Zayn i Liam - powiedział wskazując po kolei na każdego z nich.
- Pewnie nas znacie? - zapytał Zayn, potem zapanowała chwila ciszy.
- ... przecież wy chyba.. to jest .. wy jesteście One Direction, znam was, no w końcu jestem z Londynu. - Wykrzyczała podekscytowana Kate, a Sue i Vickie jej przytaknęły.
- Mi to i tak nic nie mówi, ja was nie kojarzę.
- Dziewczyno, z księżyca spadłaś, że nigdy o nas nie słyszałaś?
- Muszę być z księżyca, żeby się wami interesować? To, że widziałam coś o was na Fb, nie znaczy, że was kocham.
- powiedziałam i już miałam odejść, ale Liam mnie zatrzymał.
- No dobra nie kłóćmy się znowu, można by było porobić coś sensownego, żeby się lepiej poznać?
- Co masz na myśli mówiąc "sensownego"?
- zapytał Harry robiąc przy tym dziwną minę. Wszystkie dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Jak my z wami wytrzymamy. - mówiła Weronika dalej nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. I na takim gadaniu mijał nam czas i w końcu trzeba było iść już na kolację. Rozeszliśmy się do pokoi, żeby umyć ręce i ogólnie się ogarnąć.

*Weronika*

 W mojej głowie kłębiły się rózne uczucia. Od kiedy spojrzałam na niego po raz pierwszy wtedy w pokoju nie mogę o nim zapomnieć. Z jednej strony rozum podpowiadał, że on jest taki przystojny, że będziemy razem i to wszystko takie proste, a z drugiej strony coś mi mówiło, że on nigdy nie zwróci na mnie uwagi, przecież jest sławny i ma tysiące wielbicielek i może mieć kogo chce, a teraz to jest tylko taki miły. Pochłonięta tymi rozmyśleniami nie zwróciłam uwagi kiedy wszyscy poszli na kolację. Dołączyłam do nich za chwilę, lekko spóźniona. Po kolacji poszliśmy do pokoji, dziś już do końca mieliśmy czas wolny. Postanowiłam rozpakować się do końca, a potem pójść do pokoju Vickie, Kate i Sue. 

*Karolina* 

Kiedy każdy już się czymś zajął, a ja poukładałam wszystko w szufladach, wyszłam na dwór pooglądać z plaży zachód słońca. Po krótkim czasie, przyszedł jeden z nich. To był Harry. Usiadł koło mnie i przez jakiś czas patrzyliśmy na chowające się za horyzontem słońce.
 - Przepraszam, że tak się na Ciebie wydarłem... nie trzeba być z księżyca żeby o nas nie słyszeć. Po prostu tak już się przyzwyczaiłem, że nie ma miejsca, gdzie jesteśmy, żeby ktoś nas nie znał.
- Nic się nie stało, ja rozumiem, że sława może być męcząca. 
- Nawet nie wiesz jak.. tysiące, a nawet miliony fanek, które jak zrobisz jakiś ruch to już wszystko wiedzą.
- Ale wiele im także zawdzięczasz.
- No wiem, ale ostatnio się zdarza, że za bardzo ingerują w nasze życie osobiste.
- Ach.. każdy ma jakieś problemy.
- Tak wiadomo, ale właśnie chciałem Ci powiedzieć, że cenię takie dziewczyny, które traktują mnie jak normalnego człowieka.
- No bo taki jesteś, nie zaprzeczam, że masz wielki talent, ale poza tym zachowujesz się jak inni.
- powiedziałam.
Słońce zaszło, już prawie i zerwał się lekki wiaterek.
- Ja już powoli będę wracać, nie wiem jak Ty.
- Ja też, chodźmy.
- odpowiedział Harry dając mi rękę, żebym mogła wstać. Weszliśmy do domku i rozeszliśmy się do pokoi. Byłam zmęczona podróżą, więc umyłam się, przebrałam i szybko położyłam do łóżka.
Weroniki nie było jeszcze w pokoju, a Rose cały czas czytała książkę.
- Co czytasz?
- Co.. ja ? no takie tam romansidło, nie ważne
- odpowiedziała. Wyglądała ma lekko wystraszoną pytaniem.
- Nie no jak nie chcesz to nie mów, a wiesz może gdzie poszła Wera ?
- No chyba poszła do dziewczyn, albo do chłopaków.
- Aha. - postanowiłam nie pytać jej o nic więcej, ponieważ zauważyłam, że sprawia to jej kłopot. Nie czekałam dłużej na Weronikę po prostu po chwili usnęłam.

******************************************************************************
No i jest 5 rozdział. Następny pojawi się 30 czerwca. Strasznie się cieszymy bo pod poprzednim rozdziałem jest 10 komentarzy. :D Mamy nadzieję, że liczba ich będzie wzrastać. Do zobaczenia 30 :D Klaudia&Ania
P.S. Co myślicie o tym by dialog był zaznaczony innym kolorkiem ?

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 4

*Półtora tygodnia później*

Siedziałam właśnie na łóżku i robiłam listę rzeczy, które muszę zabrać. Przez ostatnie dni myślę tylko o wyjeździe, żeby niczego nie zapomnieć, wyjeżdżamy pojutrze a jeszcze tyle spraw do załatwienia. Spojrzałam na telefon była już 11:42, a o 12:00 umówiłam się z Werką pod blokiem i razem jedziemy na zakupy. Wstałam z tapczanu i zaczęłam zakładać buty, kiedy zadzwoniła Weronika. 
- Wychodzisz już ? Ile mam na Ciebie czekać ?
- Sorry, ale na ogół to ja czekam na Ciebie. Już zaraz wychodzę. - rozłączyłam się i z wielkim pędem wybiegłam z mieszkania, po chwili byłam na dole. Pod blokiem stała moja kochana przyjaciółka, która wzięła torbę wielkości walizki. 
- Wyjeżdżasz już ? Czy co ? Po co Ci ta torba ? - zaczęłam się śmiać. 
- Strasznie śmieszne, ja zamierzam zrobić porządne zakupy i o niczym nie zapomnieć. 
- Dobra spokojnie, nie bulwersuj się tak, gdzie najpierw jedziemy ? 
- Do Galerii Mokotów ? Tam jest najwięcej sklepów.- no i pojechałyśmy. Wszystkie nasze sprawy zajęły nam 3 godziny. Byłyśmy strasznie głodne, więc wstąpiłyśmy do KFC żeby coś przegryźć. Ilość naszych zakupów, trochę mnie przerażała w końcu kupiłyśmy tylko wszystkie rzeczy do higieny np, szampony, kosmetyki, szczoteczki, pasty i jedzenie już na drogę.
- Czy my przypadkiem trochę nie przesadziłyśmy ? 
- No co Ty, to się zawsze wszystko przyda, mówię Ci. 
- Zapas jedzenia na 3 tygodnie.
- Uwierz mi to się skończy szybciej niż myślisz. - na takiej rozmowie minęła nam kolejna godzina, trzeba było wrócić do domu i zacząć się pakować. Po powrocie do mieszkania, musiałam zjeść jeszcze spóźniony obiad na który nie miałam ochoty.  Później zaczęłam się pakować, nie wiem ile dokładnie ile mi to zajęło, ale straciłam poczucie czasu. Po zjedzonej kolacji gdy zerknęłam na zegarek było grubo po 22. Położyłam się dziś trochę wcześnie, ponieważ jutro czeka mnie jeszcze sporo spraw do załatwienia. Ja już nie mogę się doczekać do wyjazdu, po prostu chyba do niego nie dożyję, ale z radości. Następnego dnia wstałam wcześnie, nawet mój tata nie szykował się do pracy. Zaczęłam pakować jeszcze niektóre ciuchy do torby, ale nie miałam już prawie miejsca.  Zjadłam śniadanie sama, a potem się ubrałam. W pokoju sprawdziłam na komputerze o której wylatuje nasz samolot, niestety dość wcześnie bo o 8:15, ale liczy się dokąd lecimy. Później postanowiłam zadzwonić do Werki. 
- Hejoo !
- Hej Weronika, spakowana już jesteś ?
- Właśnie siedzę na walizce i próbuje zamknąć.
- Haha, ja mam to już za sobą, ale chciałam zapytać czy masz gotowe bilety ? 
- Tak i nawet jest jedno miejsce przy oknie. 
- Możesz sobie usiąść przy oknie mi nie zależy. To widzimy się jutro, tylko na dole, czy Ciebie rodzice zawożą ?
- Tak, więc widzimy się na lotnisku.
- To paa.  - Odłożyłam telefon i wróciłam do roboty. Dzisiejszy dzień upłynął szybko, nawet nie zdążyłam się nudzić. Zmęczona i wycieńczona położyłam się przed dwunastą. Nie wyśpię się, ale trudno najwyżej zdrzemnę się w samolocie. Obudził mnie dzwonek o 6:30, musiałam się sprężyć, bo miałam mało czasu. Ubrałam się w przygotowane ciuchy które miałam przygotowane. 

Wyszłam z łazienki i wtedy zobaczyłam, że w kuchni pali się światło. To była moja mama i wyglądała jakby coś przygotowywała. 
-Dlaczego wstałaś o tej godzinie ? To ja muszę się przygotować, wy możecie wstać później. 
- Przygotowuje Ci kanapki, żebyś nie była głodna. 
- Ale ja mam zapas jedzenia na miesiąc. 
- Tak, jednak moich kanapek nie masz. 
- No   jakże mogłam zapomnieć, bo przecież Twoje jedzenie to jest jakieś inne  - skończyłam, ponieważ nei chciałam kłócić się przed wyjazdem, a zresztą nie miałam czasu. Po 10 minutach byłam ubrana, zostało mi jeszcze zjedzenie kanapek, bo bez śniadania by się nie odbyło. O 7:30 byłam zupełnie gotowa i spakowana. Tata wziął bagaże, ja chwyciłam tylko podręczny plecak i zeszliśmy do samochodu. Na szczęście na ulicach nie było dużych korków i po 15 minutach dotarliśmy na lotnisko. Oczywiście Weronika już na mnie czekała. Nie było zbyt wiele czasu, więc szybko pożegnałyśmy się z rodzicami i poszłyśmy do terminalu. Po chwili znalazłyśmy się na swoich miejscach w samolocie. Był on bardzo duży, bez przerwy mnóstwo pasażerów chodziło po pokładzie, 
- Wiesz Wera, że to mój pierwszy lot samolotem, kiedy on w końcu wystartuje ?
- Spokojnie na pewno lada moment, nie stresuj się. - I wtedy właśnie poczułam, że zaczyna startować. Ukryłam twarz w dłoniach, pochyliłam się i czekałam aż to dziwne uczucie minie - a to był po prostu nic innego jak strach.
- Wyglądasz jakbyś zaraz miała puścić pawia.
- Błagam Cię, nie mów teraz do mnie ! - Jakoś udało mi się przetrwać, spojrzałam na Weronikę, a ona po prostu czytała sobie książkę. Widok przez okno był nieziemski, dosłownie bo przecież lecieliśmy w chmurach. Zasnęłam i obudziła mnie Wera.
-  Ej, lądujemy obudź się, jesteśmy w Madrycie. 
- Achh, o jak mi się...  Dobrze spało. - mówiłam przecierając oczy. Kiedy wylądowaliśmy, wzięłyśmy tylko podręczne bagaże i wyszłyśmy. 
- To gdzie teraz mamy iść ?
- Podobno ma na nas czekać jakiś samochód. 
- Aaa... Czyli odbieramy bagaże i idziemy na parking. - Na nasze rzeczy nie trzeba było długo czekać. Na parkingu zaczęłyśmy się rozglądać za busem i po chwili zobaczyłyśmy grupkę dziewczyn wchodzących do autokaru. Podeszłam do jednej z nich i zapytałam :
- Przepraszam, czy może Ty jedziesz na obóz... No nad morzem... No ten...
- Tak, hej  jestem Vicky a Ty ? 
- Karolina, a to jest moja przyjaciółka Weronika. - chciałam coś jeszcze dodać, ale kierowca powiedział, żebyśmy wsiadały bo odjeżdżamy. Usiadłam obok Weroniki i chciałam zacząć czytać, ale trzy pozostałe dziewczyny zaczęły się przedstawiać. 
- Hej, jestem Sue, mam 17 lat a wy ?
- Ja jestem Weronika, a to Karolina obie 16 lat.
- Wy się znacie już, bo jakoś się już tak dogadujecie ? - spytałam wyciągając przy tym kanapkę, byłam strasznie głodna. 
- No można tak powiedzieć, bo ja, Sue i Kate leciałyśmy razem samolotem dlatego, że wszystkie jesteśmy  z Londynu... No i jakoś tak wyszło.
- Aaa to  już wszystko wiadomo, a Ty jak się nazywasz ? - powiedziała Werka zwracając się do dziewczyny, która do tej pory siedziała bez słowa spoglądając w podłogę. 
 - Ja... No ja jestem Rose i pochodzę z Niemiec i ogólnie to mój pierwszy raz za granicą.
- Ej a sorry, że tak przerwę, ale czy na miejscu ktoś jeszcze będzie ? 
- Masz na myśli chłopaków ?
- No oczywiście a co ? - wszystkie zaczęły się śmiać. Stwierdziłam, że w tym towarzystwie na pewno nie będę się nudzić. Potem Vicky zaczęła coś gadać, w końcu mnie to zmęczyło, więc zaczęłam słuchać muzyki. Okolice były przepiękne, co chwile mijaliśmy jakiś domek, gospodarstwo, a te wszystkie pola w których odbijało się słońce - po prostu bajka. Później wjechaliśmy w las i przez pewien czas jechaliśmy po jednej z leśnych dróżek. I nagle znaleźliśmy się na plaży, kolor morza pokrywał się z niebem, uśmiechnęłam się sama do siebie, jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Wreszcie dotarliśmy, nasz domek usytuowany był na górze, na którą prowadziły schodki, a potem jeszcze parę do samego domku. Po obu stronach  drewnianej chatki był las - wprost uroczo. Kiedy wysiadłyśmy, podeszła do nas Pani, która wyglądała na opiekunkę. 

- Dzień dobry dziewczynki, nazywam się Julie Martinez. A teraz możecie iść się rozpakować, za chwilę  kiedy spotkamy się wszyscy, dokładnie wszystko wytłumaczę - chciałam zapytać co znaczy "wszyscy" czyli ktoś tu jeszcze jest, ale w tej chwili odeszła. Postanowiłam wejść do pokoju, z Weroniką wybrałyśmy ten drugi po lewej i kiedy otworzyłam drzwi przeżyłam szok.

**************************************************************************
No i jest rozdział 4. Pamiętajcie, że rozdziały dodawane są 10, 20 i 30 bez względu jaki to dzień tygodnia. :) Jak wam się podoba ? Jak myślicie, co Karolina zobaczyła ? Dzisiaj rozdział długi  :D Klaudia&Ania