wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 4

*Półtora tygodnia później*

Siedziałam właśnie na łóżku i robiłam listę rzeczy, które muszę zabrać. Przez ostatnie dni myślę tylko o wyjeździe, żeby niczego nie zapomnieć, wyjeżdżamy pojutrze a jeszcze tyle spraw do załatwienia. Spojrzałam na telefon była już 11:42, a o 12:00 umówiłam się z Werką pod blokiem i razem jedziemy na zakupy. Wstałam z tapczanu i zaczęłam zakładać buty, kiedy zadzwoniła Weronika. 
- Wychodzisz już ? Ile mam na Ciebie czekać ?
- Sorry, ale na ogół to ja czekam na Ciebie. Już zaraz wychodzę. - rozłączyłam się i z wielkim pędem wybiegłam z mieszkania, po chwili byłam na dole. Pod blokiem stała moja kochana przyjaciółka, która wzięła torbę wielkości walizki. 
- Wyjeżdżasz już ? Czy co ? Po co Ci ta torba ? - zaczęłam się śmiać. 
- Strasznie śmieszne, ja zamierzam zrobić porządne zakupy i o niczym nie zapomnieć. 
- Dobra spokojnie, nie bulwersuj się tak, gdzie najpierw jedziemy ? 
- Do Galerii Mokotów ? Tam jest najwięcej sklepów.- no i pojechałyśmy. Wszystkie nasze sprawy zajęły nam 3 godziny. Byłyśmy strasznie głodne, więc wstąpiłyśmy do KFC żeby coś przegryźć. Ilość naszych zakupów, trochę mnie przerażała w końcu kupiłyśmy tylko wszystkie rzeczy do higieny np, szampony, kosmetyki, szczoteczki, pasty i jedzenie już na drogę.
- Czy my przypadkiem trochę nie przesadziłyśmy ? 
- No co Ty, to się zawsze wszystko przyda, mówię Ci. 
- Zapas jedzenia na 3 tygodnie.
- Uwierz mi to się skończy szybciej niż myślisz. - na takiej rozmowie minęła nam kolejna godzina, trzeba było wrócić do domu i zacząć się pakować. Po powrocie do mieszkania, musiałam zjeść jeszcze spóźniony obiad na który nie miałam ochoty.  Później zaczęłam się pakować, nie wiem ile dokładnie ile mi to zajęło, ale straciłam poczucie czasu. Po zjedzonej kolacji gdy zerknęłam na zegarek było grubo po 22. Położyłam się dziś trochę wcześnie, ponieważ jutro czeka mnie jeszcze sporo spraw do załatwienia. Ja już nie mogę się doczekać do wyjazdu, po prostu chyba do niego nie dożyję, ale z radości. Następnego dnia wstałam wcześnie, nawet mój tata nie szykował się do pracy. Zaczęłam pakować jeszcze niektóre ciuchy do torby, ale nie miałam już prawie miejsca.  Zjadłam śniadanie sama, a potem się ubrałam. W pokoju sprawdziłam na komputerze o której wylatuje nasz samolot, niestety dość wcześnie bo o 8:15, ale liczy się dokąd lecimy. Później postanowiłam zadzwonić do Werki. 
- Hejoo !
- Hej Weronika, spakowana już jesteś ?
- Właśnie siedzę na walizce i próbuje zamknąć.
- Haha, ja mam to już za sobą, ale chciałam zapytać czy masz gotowe bilety ? 
- Tak i nawet jest jedno miejsce przy oknie. 
- Możesz sobie usiąść przy oknie mi nie zależy. To widzimy się jutro, tylko na dole, czy Ciebie rodzice zawożą ?
- Tak, więc widzimy się na lotnisku.
- To paa.  - Odłożyłam telefon i wróciłam do roboty. Dzisiejszy dzień upłynął szybko, nawet nie zdążyłam się nudzić. Zmęczona i wycieńczona położyłam się przed dwunastą. Nie wyśpię się, ale trudno najwyżej zdrzemnę się w samolocie. Obudził mnie dzwonek o 6:30, musiałam się sprężyć, bo miałam mało czasu. Ubrałam się w przygotowane ciuchy które miałam przygotowane. 

Wyszłam z łazienki i wtedy zobaczyłam, że w kuchni pali się światło. To była moja mama i wyglądała jakby coś przygotowywała. 
-Dlaczego wstałaś o tej godzinie ? To ja muszę się przygotować, wy możecie wstać później. 
- Przygotowuje Ci kanapki, żebyś nie była głodna. 
- Ale ja mam zapas jedzenia na miesiąc. 
- Tak, jednak moich kanapek nie masz. 
- No   jakże mogłam zapomnieć, bo przecież Twoje jedzenie to jest jakieś inne  - skończyłam, ponieważ nei chciałam kłócić się przed wyjazdem, a zresztą nie miałam czasu. Po 10 minutach byłam ubrana, zostało mi jeszcze zjedzenie kanapek, bo bez śniadania by się nie odbyło. O 7:30 byłam zupełnie gotowa i spakowana. Tata wziął bagaże, ja chwyciłam tylko podręczny plecak i zeszliśmy do samochodu. Na szczęście na ulicach nie było dużych korków i po 15 minutach dotarliśmy na lotnisko. Oczywiście Weronika już na mnie czekała. Nie było zbyt wiele czasu, więc szybko pożegnałyśmy się z rodzicami i poszłyśmy do terminalu. Po chwili znalazłyśmy się na swoich miejscach w samolocie. Był on bardzo duży, bez przerwy mnóstwo pasażerów chodziło po pokładzie, 
- Wiesz Wera, że to mój pierwszy lot samolotem, kiedy on w końcu wystartuje ?
- Spokojnie na pewno lada moment, nie stresuj się. - I wtedy właśnie poczułam, że zaczyna startować. Ukryłam twarz w dłoniach, pochyliłam się i czekałam aż to dziwne uczucie minie - a to był po prostu nic innego jak strach.
- Wyglądasz jakbyś zaraz miała puścić pawia.
- Błagam Cię, nie mów teraz do mnie ! - Jakoś udało mi się przetrwać, spojrzałam na Weronikę, a ona po prostu czytała sobie książkę. Widok przez okno był nieziemski, dosłownie bo przecież lecieliśmy w chmurach. Zasnęłam i obudziła mnie Wera.
-  Ej, lądujemy obudź się, jesteśmy w Madrycie. 
- Achh, o jak mi się...  Dobrze spało. - mówiłam przecierając oczy. Kiedy wylądowaliśmy, wzięłyśmy tylko podręczne bagaże i wyszłyśmy. 
- To gdzie teraz mamy iść ?
- Podobno ma na nas czekać jakiś samochód. 
- Aaa... Czyli odbieramy bagaże i idziemy na parking. - Na nasze rzeczy nie trzeba było długo czekać. Na parkingu zaczęłyśmy się rozglądać za busem i po chwili zobaczyłyśmy grupkę dziewczyn wchodzących do autokaru. Podeszłam do jednej z nich i zapytałam :
- Przepraszam, czy może Ty jedziesz na obóz... No nad morzem... No ten...
- Tak, hej  jestem Vicky a Ty ? 
- Karolina, a to jest moja przyjaciółka Weronika. - chciałam coś jeszcze dodać, ale kierowca powiedział, żebyśmy wsiadały bo odjeżdżamy. Usiadłam obok Weroniki i chciałam zacząć czytać, ale trzy pozostałe dziewczyny zaczęły się przedstawiać. 
- Hej, jestem Sue, mam 17 lat a wy ?
- Ja jestem Weronika, a to Karolina obie 16 lat.
- Wy się znacie już, bo jakoś się już tak dogadujecie ? - spytałam wyciągając przy tym kanapkę, byłam strasznie głodna. 
- No można tak powiedzieć, bo ja, Sue i Kate leciałyśmy razem samolotem dlatego, że wszystkie jesteśmy  z Londynu... No i jakoś tak wyszło.
- Aaa to  już wszystko wiadomo, a Ty jak się nazywasz ? - powiedziała Werka zwracając się do dziewczyny, która do tej pory siedziała bez słowa spoglądając w podłogę. 
 - Ja... No ja jestem Rose i pochodzę z Niemiec i ogólnie to mój pierwszy raz za granicą.
- Ej a sorry, że tak przerwę, ale czy na miejscu ktoś jeszcze będzie ? 
- Masz na myśli chłopaków ?
- No oczywiście a co ? - wszystkie zaczęły się śmiać. Stwierdziłam, że w tym towarzystwie na pewno nie będę się nudzić. Potem Vicky zaczęła coś gadać, w końcu mnie to zmęczyło, więc zaczęłam słuchać muzyki. Okolice były przepiękne, co chwile mijaliśmy jakiś domek, gospodarstwo, a te wszystkie pola w których odbijało się słońce - po prostu bajka. Później wjechaliśmy w las i przez pewien czas jechaliśmy po jednej z leśnych dróżek. I nagle znaleźliśmy się na plaży, kolor morza pokrywał się z niebem, uśmiechnęłam się sama do siebie, jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Wreszcie dotarliśmy, nasz domek usytuowany był na górze, na którą prowadziły schodki, a potem jeszcze parę do samego domku. Po obu stronach  drewnianej chatki był las - wprost uroczo. Kiedy wysiadłyśmy, podeszła do nas Pani, która wyglądała na opiekunkę. 

- Dzień dobry dziewczynki, nazywam się Julie Martinez. A teraz możecie iść się rozpakować, za chwilę  kiedy spotkamy się wszyscy, dokładnie wszystko wytłumaczę - chciałam zapytać co znaczy "wszyscy" czyli ktoś tu jeszcze jest, ale w tej chwili odeszła. Postanowiłam wejść do pokoju, z Weroniką wybrałyśmy ten drugi po lewej i kiedy otworzyłam drzwi przeżyłam szok.

**************************************************************************
No i jest rozdział 4. Pamiętajcie, że rozdziały dodawane są 10, 20 i 30 bez względu jaki to dzień tygodnia. :) Jak wam się podoba ? Jak myślicie, co Karolina zobaczyła ? Dzisiaj rozdział długi  :D Klaudia&Ania


10 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz. Wkręciłam się i zapraszam do mnie na amazing-xx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nieźle się zapowiada.
    mam już pewne przeczucia.
    Zapraszam: lovee-story-for-us.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. nareszcie mam czas aby coś przeczytać hahaha , megaa rozdział , czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze bardzo mi się podobał :)
    Jestem zachwycona waszą gramatyką i interpunkcją!
    Dziewczyny nareszcie odbyły swoją podróż.
    Ciekawa jestem kogo zobaczyły :D *modli się by to było One Direction*
    Czekam na nn i życzę weny!
    Kocham, @xAgata_Sz . xx

    Ps. Mogłybyście wpaść na moje i mojej koleżanki ff? Jest dopiero prolog.
    Liczę, że wpadniecie i skomentujecie oraz zaobserwujecie. To dla nas bardzo ważne. http://victim-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny i czekam na next <3
    Dzisiaj jest krótko ale następnym razem się bardziej wysile :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny blog. bardzo mi się podoba ;)))) czekam na next i weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow :)
    Rozdział które piszecie (bo rozumiem że piszecie we dwie) miło się czyta, są ciekawe. Nie mogę się doczekać aż pojawi się One Direction. Blog ciekawie się zaczyna. Tylko wygodniej i lepiej by się pisało gdyby czcionka nie była po środku lecz od np lewej strony, ale to już wasz wybór. Macie talent który nie każdy posiada. Powinnyście go dalej rozwijać i nadal pisać. Będę odwiedzać wasz blog i czytać tę historię.
    Zapraszam serdecznie na mój blog ~
    http://hush-hush-liampayneff.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny cudowny rozdział, i wgl macie cudowne opowiadanie *-* Podoba mi się że są zdjęcia xD Bo tak fajniej jest xDDD Pozdrawiam c: I zapraszam na swój (zgadza się dziewczyny reklama xdxd) blog: http://nadziejaxumieraxostatnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń